Trendy rynkowe. Rozwija się rynek starych ciągników i naczep
Masz ciężarowego, nieużywanego już "staruszka" z tylną osią na resorach, łysymi oponami i ogołoconego z wyposażenia? To świetnie! Na twój wóz czekają już nowi użytkownicy, a polskie firmy eksportujące te pojazdy dobrze zapłacą za twój stary samochód. Jak twierdzą przedstawiciele firm skupujących ciężarówki, prawdziwymi eksportowymi hitami są dwuosiowe ciągniki siodłowe; przede wszystkim Mercedes SK z silnikami V8 i Volvo F12. Mają prostą, wytrzymałą konstrukcję i można naprawiać je przy użyciu przysłowiowego młotka. Dużym zainteresowaniem cieszą się też takie "konie", jak Scania 113, DAF 95 ATi, Renault Major czy Iveco EuroStar. Powoli na eksport zaczynają też trafiać najstarsze i najbardziej zużyte "magnumki" Renault i "efhacze" Volvo. Wszystkie cenione są w krajach arabskich i innych afrykańskich za stosunkowo niską cenę zakupu i łatwość wykonywania napraw.
Ciągniki siodłowe wyprodukowane w latach 80. i na początku lat 90. to teraz poszukiwany towar. Co miesiąc, co najmniej kilkadziesiąt takich samochodów jest odkupowanych od właścicieli w Polsce i eksportowanych do słabo rozwiniętych krajów arabskich i innych afrykańskich, gdzie "staruszki" osiągają zawrotne ceny (opłaca się jednak tylko eksport na większą skalę). Zyskują wszyscy: sprzedający, bo za mocno zużyty pojazd mogą dostać dobre pieniądze, eksporterzy i zwykli użytkownicy dróg, bo z tras znikają samochody w kiepskim stanie technicznym.
- Chyba nawet ITD cieszy się z tego, że "oczyszczamy" polskie drogi ze starych aut, bo kiedy moi kierowcy przywożą je od klientów i zdarzy się kontrola, "krokodyle" podchodzą do nas z wyrozumiałością - mówi właściciel jednej z wielkopolskich firm zajmujących się skupem "staruszków".
Im gorszy, tym lepszy
Jak twierdzą przedstawiciele firm skupujących ciężarówki, prawdziwymi eksportowymi hitami są dwuosiowe ciągniki siodłowe; przede wszystkim Mercedes SK z silnikami V8 i Volvo F12. Mają prostą, wytrzymałą konstrukcję i można naprawiać je przy użyciu przysłowiowego młotka. Dużym zainteresowaniem cieszą się też takie "konie", jak Scania 113, DAF 95 ATi, Renault Major czy Iveco EuroStar. Powoli na eksport zaczynają też trafiać najstarsze i najbardziej zużyte "magnumki" Renault i "efhacze" Volvo.
Wszystkie cenione są w krajach arabskich i innych afrykańskich za stosunkowo niską cenę zakupu i łatwość wykonywania napraw. Oczywiście eksportowane samochody najczęściej nie mają żadnej elektroniki, co na rynkach państw rozwijających się jest dużą zaletą. Firmy odkupujące stare
samochody ciężarowe w Polsce nie mają specjalnych wymagań dotyczących stanu technicznego. Niektóre wymagają tylko, żeby wóz był na chodzie, inne kupują nawet niesprawne, powypadkowe lub zdekompletowane samochody. - Polscy mechanicy i blacharze potrafią w ciągu kilku tygodni przywrócić do stanu użyteczności nawet mocno uszkodzony wóz, co umożliwia jego sprzedaż - mówią eksporterzy. Problemu nie stwarza nawet pęknięta lub wygięta rama ciągnika.
Żadnej roli nie odgrywa też wyposażenie i stan ogumienia. Skupujący sami radzą nawet sprzedającym demontaż np. ogrzewania postojowego i zmianę ogumienia w niezłym stanie na gorsze, bo z jednej strony sprzedaż tych elementów oddzielnie może przynieść większy zysk, a z drugiej - klienci ze słabo rozwiniętych krajów nie chcą za nie dopłacać.
"Staruszków" nie trzeba nawet odprowadzać do skupujących je firm. Większość proponuje odkup z dojazdem do klienta i to w ekspresowym czasie - 24 godzin.
Kupują też naczepy
Bez najmniejszego problemu można też sprzedać starą, wyeksploatowaną naczepę z lat 70. czy 80. Najchętniej kupowane są dwu- i trzyosiowe pojazdy burtowe z zawieszeniem na resorach. Marka nie ma większego znaczenia, choć największym uznaniem cieszą się naczepy holenderskie, które uchodzą za tolerujące największe przeciążenia. Praktycznie nie ma wymagań co do stanu technicznego. Naczepa może być sprawna albo w stanie umożliwiającym jej naprawienie. Za sprawne pojazdy firmy skupujące płacą zwykle od 4 do 6 tys. zł netto. Ceny najpopularniejszych ciągników w tabelce.
Zagłębie "staruszków"
Polska jest uważana za prawdziwe zagłębie ciężarowych "staruszków", jakich już od dawna nie ma na Zachodzie, a z jakimi na Wschodzie użytkownicy najczęściej jeszcze nie chcą się rozstawać. Ten rynek jednak powoli się kurczy.
- Starych samochodów jest obecnie znacznie mniej niż pięć, sześć lat temu, gdy na większą skalę ruszył ich eksport do Afryki i krajów arabskich - mówi Grzegorz Niewiński, właściciel firmy Gizo ze Złotorii koło Białegostoku, skupującej stare ciężarówki i naczepy od 1998 r. Potencjał rynku jest jednak nadal spory, o czym świadczy stały wzrost liczby firm skupujących i eksportujących "staruszki". Przed sześcioma laty było ich kilka, obecnie - około 40. Prowadzą je zresztą nie tylko Polacy, ale również Arabowie i Niemcy.
Mercedes SK V8, zawieszenie na resorach |
1990 r. |
30 |
Volvo F12, zawieszenie na resorach |
1990 r. |
15,0-20,0 |
Scania 113, zawieszenie na resorach |
1990 r. |
15 |
DAF 95 ATi, zawieszenie na resorach |
1990 r. |
15 |
Iveco TurboStar, zawieszenie na resorach |
1990 r. |
10 |
Renault Major, zawieszenie na resorach |
1990 r. |
6 |
Renault Magnum, zawieszenie na resorach |
1991 r. |
12 |
Volvo FH 12, zawieszenie na resorach, niska kabina |
1994 r. |
35 |
źródło: dane firm skupujących auta, kolejność wg popularności |